poniedziałek, 17 stycznia 2011

świeta nowy rok


Święta, święta i po świętach.... czcimy każdy swoje tak naprawdę widzimisie. Ja z perspektywy studenta nie celebruje świat tak jak robiłam to w czasach kiedy byłam dzieckiem. Teraz wszystko jest przymusem: sprzątanie, pieczenie, ubieranie choinki, kupowanie prezentów... święta to kara. Nie czuje radości z oczekiwania na sakralne przeżycie, odliczam dni do laby, możliwości leniuchowania i zrzucenie fartucha dobrego studenta. Lenistwo, przymus rodzinnych obowiązków… Człowiek im bardziej próbuje się edukować tym bardziej traci możliwość odczuwania euforii związanej z doświadczeniem mistycznego cudu. Osobiście mój mózg jest w fazie buntu przeciw ustaleniom o czystości wyznania, a zarazem dalej chełbiącym starym pogańskim zwyczajom. Sama noc wigilijna najkrótszy dzień w roku odnosi się do jeszcze wyznawców kultów solarystycznych. Choinka tez za bardzo zostawia luk na moim mózgu… drzewko wiecznie zielone… wzięte z niemieckiej tradycji, a gdzie nasze polskie snopy i chochoły?? Co najgorsze karmimy nasze małe dzieci komercyjna papką w postaci Świętego Mikołaja, zawsze uśmiechniętego, z wielkim brzuchem, z lekko czerwonym nosem, oczywiście od głowy po stopy ubrany w swój czerwony kubrak, a przy nim renifery i sanie….. piękne ale jako na człowieka który urodził się na terenach obecnej Turcji?? Tu się należy sławetne helą. Zagubiliśmy także gdzieś po drodze ideę obdarowywania, gdzie dawniej pomagało się potrzebującym poprzez ofiarowywanie drobiazgów użytkowych (jedzenie, ubrania itp.)… a dziś co nam pozostało? Bycie ofiara potężnych marketingowych molochów, które lądują w nasz łeb nie w okresie grudnia lecz już od grudnia do grudnia. Amen.  

Jaki z tego wniosek?
Święta przeżyłam i czekam na następne.
Gorętsze życzenia od jądra Ziemi  na Nowy Rok:) resztę dopisz bądź pomyśl sobie sam człeku.

sobota, 25 grudnia 2010

Późno ale wreście...

dokładnie jak w tytule wiekszość naszych zadań życiowych odkładamy na jutro... zdarza się na pojutrze i tak powoli nasze życie schodzi na drugi plan naszej egzystencji.
Właściwie co powoduje, że nasze własne życie staje w cieniu?? Świat-ojciec, Ziemia-matka, czyzby pozostawili samym sobie własne dzieci?? Na pastwe losu, które sobie szykują? Gdzie postawa rodzicielska, gdzie myślenie pedagogiczne!!!!!!
Jakby powiedziała moja znajoma "Drogie dziecko, KULTURA ci wszystko wynagradza, wytworzyliśmy własną matkę surogatke, a ojciec nie jest wcale taki potrzebny."
tu trzeba załączyć odnośnik do słownikowego pojęcia kultura:
hasło kultura Pwn.
Ci odważniejsi pewnie klikneli w link; nieświadomi ujżeli światło (choćby na moment).
Znający głębie antropologi kulturowej będa zaraz uświadamiac lud pobożny: kultura zawsze istaniała i bedzie istnieć bo jest to integralną cześcią istnienia ludzkiego...nie ma kultury zwierzęcej(dla ciekawaskich).

Chaos w jednym, krótkim wpisie(cha do tego powitalnym). w moim życiu jak w tornadzie, niby można matematycznie wytłumaczyć, odtworzyć dzieki technologii, ale dalej pozostaje nieprzywidywalnym zajwiskiem.

Co chcę przez to wszystko powiedzieć, że będe rzewnie wylewać strumień świadomości niczym Molly Bloom z "Ulissesa" Jamesa Joyce'a.... możliwe bardziej poukładane myśli niż bohaterka.

Do czego pije?? Już zmierzam : po troszku i o wszystkim bo kultura przeplata nasze całe życie, świadomie wybierając określony styl muzyki, a także nieświadomie toaletę nazywając toaletą i jedząc łyżką, widelcem, czy też innym wynalazkiem naszej kultury.

z podziękowaniami dla ludzi o mocnych nerwach co do mojej osoby
ja - pożeracz marzeń